Mundur na niedzielę
Mundur na niedzielę
KAZIMIERZ WIŚNIAK
HENRYK BARDIJEWSKI
Nie wszyscy muszą wiedzieć, dokąd jeżdżę, powiem tylko, że kraj, który ostatnio odwiedziłem, nie jest oblegany przez turystów. Stolicę ma niewielką i nową, mniejszą i młodszą od innych tamtejszych miast, co samo w sobie należy do rzadkości. Wylądowałem wieczorem i rychło przekonałem się, że do rzadkości należały też hotele. Kiedy wreszcie znalazłem jeden, długo szukano w nim wolnego pokoju, aby w końcu dać mi do wyboru aż cztery. Wiedziałem już, że życie przebiega tu z oporami, a mieszkańcy muszą być dzielni.
Przez całą noc śniłem, że śpię i nie bez zdziwienia obudziłem się wyspany i rześki, od razu wiedziałem, gdzie jestem, chociaż nie wiedziałem, po co. Ale ja nigdy nie wiem wszystkiego, co ludzie zazwyczaj wiedzą, moje życie ma zawsze trochę spóźnienia, przywykłem już do tego, że nigdy nie dochodzę pierwszy do mety, a najczęściej w ogóle nie wiem, gdzie ona jest.
Po symbolicznym śniadaniu wyszedłem przed hotel. Z drugiej strony wąskiej ulicy ciągnął się park, o tej porze pusty, nawet drzew miał niewiele. W niedziele i święta zapewne jest inaczej, pomyślałem, może nawet drzew przybywa, a już na pewno przybywa przenośnych krzaków ozdobnych i kwiatów. Targowiska pojawiają się w miastach i znikają - z parkami może być...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta