Ciemna strona diamentów
Ciemna strona diamentów
Producenci diamentów
Ryszard Malik
- Po pierwsze: słuchaj tego, co mówią. Nie przerywaj. To nerwowi ludzie. Lepiej ich nie płoszyć - radzi miejscowy znajomy. Mój przewodnik wie co mówi, bo ma doskonałe kontakty wśród ludzi zajmujących się sprzedażą i przerzutem diamentów. W hotelu "Nayira" w Gomie w Kongu, gdzie spotykamy się z przemytnikami, nasi rozmówcy czują się jak u siebie.
Od kilkunastu miesięcy - dzięki protekcji wysokich przedstawicieli organizacji rebelianckiej RDC (Zgromadzenie na Rzecz Demokracji w Kongu), która kontroluje tę część kraju - można tu załatwiać takie "interesy". Sprzyja temu krwawa wojna domowa, nieszczelne granice i obecność obcych wojsk z sześciu afrykańskich państw, które nie tylko walczą ze sobą, ale głównie zajmują się rabunkową eksploatacją bogactw kongijskiej ziemi: od diamentów poczynając, a na rzadkich metalach jak kobalt kończąc.
Zanim spotkaliśmy się w hotelu, mój przewodnik chciał wiedzieć, jak dużą ilość diamentów zamierzam kupić, jakiej wielkości mają być te szlachetne kamienie, gdzie je dostarczyć i jak będę płacił? Natychmiast też zaznaczył, że nie interesuje go transakcja poniżej 50...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

