Szkoda pierwszego skoku
Szkoda pierwszego skoku
Kilka godzin po konkursie, już z medalami. Od lewej: Hannawald, Ammann i Małysz
FOT. MICHAŁ SADOWSKI
ADAM MAłYSZ: Nie czułem napięcia
Na ten medal po trzydziestu latach czekało wielu ludzi, a najbardziej ja. Było to coś wspaniałego. W sumie wszystko poszło po naszej myśli. Chcieliśmy zdobyć medal i go mamy. Największa radość będzie jednak dopiero wieczorem, tam w mieście na podium, gdy wręczą mi medal.
Trochę mi szkoda pierwszego skoku, w którym nawet mogłem upaść. Była dziura na zeskoku, jakiś skoczek mocno zrył śnieg krawędzią narty. Wpadła mi tam lewa narta, uciekła w bok, ratowałem się przed upadkiem i dlatego dostałem niższe noty. Właściwie to nawet byłem bardzo zadowolony, że dojechałem do końca.
Tam, na górze, nie czułem jakiegoś wielkiego napięcia. Koncentrowałem się na tym, co mam robić, i szło mi to całkiem swobodnie. Widziałem tych wielu Polaków na dole. Zawsze mówię, że polska publiczność jest najlepsza.
Sukces będziemy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta