Gorączka sobotniej nocy
Gorączka sobotniej nocy
W sobotę najbardziej nerwowo było na przejściu granicznym w Lubieszynie
FOT. MACIEJ PIĄSTA
MICHAŁ STANKIEWICZ
Przez całą sobotę trwał szturm importerów samochodów na zachodnie przejścia graniczne. Samochody wwożono drogami, koleją i promami. Prawdziwa "gorączka sobotniej nocy" panowała jednak na przejściach drogowych, gdzie do ostatnich sekund importerzy próbowali zarejestrować się według starych, korzystniejszych przepisów celnych.
Tadeusz Stelmach, pierwszy, który na przejściu w Lubieszynie (Zachodniopomorskie) trafił do okienka po północy, jest załamany. Zabrakło kilku sekund. Popełnił błąd. Wcześniej czekał w Kołbaskowie, gdzie była ogromna kolejka.
- Ale tam było 12 kilometrów i przyjechałem w sobotę tutaj. Tu był tylko kilometr. I to był błąd, teraz będę musiał z własnych pieniędzy wyłożyć 12 tys. zł klientowi, bo jego nie obchodzi, że nie zdążyłem. To są cztery auta. Nie wiem, co zrobić, nie mam, co zrobić -...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta