Praktyka na opak, nie prawo
Praktyka na opak, nie prawo
JANUSZ WOJCIECHOWSKI
Przestępca Bobek dwa lata temu zakatował na śmierć młodego chłopaka. Ponoć narkomana, jak twierdzi prasa, co akurat nie ma znaczenia. Bobek kopał go, skakał po nim, a potem zostawił umierającego w piwnicy. Policja długo nie mogła ustalić sprawcy, aż wreszcie wytropiła Bobka i - jak podaje jedna z gazet - ujęła go w ciekawych okolicznościach, mianowicie w chwili, gdy akurat oglądał w kronice kryminalnej reportaż o własnej zbrodni.
Okazuje się jednak, że nie zbrodni. Bobek ma podobno odpowiadać nie za zabójstwo, lecz tylko za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Gazeta, powołując się na wywód stołecznego policjanta, stwierdza, że polskie prawo niestety nie pozwala przedstawić mu zarzutu zabójstwa. - Ofiara nie zginęła od razu, tylko konała przez kilka godzin. A więc zgodnie z literą bezdusznego prawa zabójca mógł nie chcieć zamordować. Takie to są...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta