Historia pewnego gliny
Historia pewnego gliny
William Bratton (w środku) i Rudolph W. Giuliani. Najsłynniejszy burmistrz Nowego Jorku zwolnił Brattona, bo nie podobało mu się, że przyćmiewa jego sławę.
(C) AP
Kradzieże i gwałty w metrze. Gangi, morderstwa na ulicach. Ludzie wyprowadzający się z miasta: "Mamy dość życia w strachu". Dziennikarze pisali: "Nowy Jork gnije".
Błyskotliwy prokurator federalny Rudolph W. Giuliani został w 1993 roku wybrany na burmistrza miasta, bo obiecywał, że to się zmieni. Niedługo po objęciu urzędu zaproponował posadę szefa policji Williamowi Brattonowi. Stosunkowo młody - 46-letni wówczas - Bratton miał za sobą bogatą przeszłość. W latach 60. służył w Wietnamie. Do policji trafił w 1970 roku. Miał więc za sobą długi staż. Pracował głównie w Bostonie, choć miał i nowojorskie doświadczenia. Na początku lat 90. dowodził policją dbającą o porządek w tutejszym metrze, i trzeba przyznać - dowodził skutecznie. Za jego kadencji liczba rabunków spadła o 40 procent.
- Może byś tak oczyścił resztę miasta? - miał zapytać Giuliani.
Znów do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta