Od destrukcji do współpracy
Od destrukcji do współpracy
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Rz: - Hamulec, szkodnik, dinozaur - czy któreś z tych określeń pasuje do polskich związków zawodowych?
JULIUSZ GARDAWSKI: - Obecnie najlepiej określają je słowa współpraca i inercja, a nie destrukcja. Tymczasem powszechnie myśli się o związkach zawodowych jako o szkodniku, bo taki ich obraz ukształtował się w pierwszych trzech - czterech latach transformacji. Dlatego też czasem mówi się o nich "dinozaury", choć bywają nimi jedynie w schyłkowych obszarach gospodarki, w których istnieje cały "park jurajski". Związki rzucają się tam w oczy, bowiem to one przewodzą akcjom protestacyjnym pracowników, ale w rzeczywistości nie są jedyną siłą sprawczą tych akcji - w tym zakresie nierzadko współdziałają ze sobą związki i zarządy firm.
Dobrym wskaźnikiem realnej roli związków może być przykład sprzed kilku lat: gdy w jednym z dużych zakładów pracy "S" sprzeciwiła się strajkowi, pracownicy wystąpili z niej i założyli organizację "Sierpnia '80".
Trzeba więc mieć na uwadze proporcje - w większości zakładów związki współpracują z zarządami, niekiedy nawet wspierają je w trudnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta