Nielegalny Maciej K.
Nielegalny Maciej K.
ANNA ROGOZIŃSKA-WICKERS
Z NOWEGO JORKU
Dochodziła siódma rano. Maciej K. był zadowolony, że wkrótce wróci do domu po kolejnym nocnym sprzątaniu supermarketu w Johnstown, miasteczku oddalonym trzy godziny jazdy samochodem od Nowego Jorku. Kończył właśnie myć podłogę, kiedy z tyłu podszedł do niego jakiś mężczyzna. - Z początku nie wiedziałem, co jest grane, ale szybko zorientowałem się, że to agent Urzędu Imigracyjnego (INS). Poprosił o pokazanie dokumentów. Zrozumiałem, chociaż bardzo słabo znam angielski - mówi Maciej.
- Kiedy próbował włożyć rękę do tylnej kieszeni moich spodni, rzuciłem ścierkę i oparłem się o lodówkę. Dałem mu polskie prawo jazdy i dokument z policji stwierdzający, kim jestem. Do agenta dołączyły kolejne osoby. Razem patrzyli, jak zakłada mi kajdanki. Wyprowadzili mnie ze sklepu. Specjalnie się nie bałem, mimo że wiza skończyła mi się półtora roku temu. Ale było mi głupio, że Amerykanie, którzy byli świadkami zajścia, pomyślą, że zrobiłem coś złego - dodaje.
Za kratami
Maciej nigdy nie zapomni tego, co wydarzyło się później. Znalazł się na tylnym siedzeniu mikrobusu z okratowanymi oknami razem z agentem INS. Ten zaczął przeszukiwać mu kieszenie i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta