Koniec czy początek kłopotów prezesa Vivendi Universal
Koniec czy początek kłopotów prezesa Vivendi Universal
Był pracownikiem francuskiego ministerstwa finansów i bankierem inwestycyjnym, a potem został szefem drugiej co do wielkości firmy medialnej świata. Teraz nad głową Jean-Marie Messiera, prezesa Vivendi-Universal, gromadzą się chmury.
(C) AP
TOMASZ ŚWIDEREK
Jean-Marie Messier, prezes konglomeratu Vivendi Universal, w ostatnich tygodniach jest najpopularniejszym chyba w mediach szefem firmy na świecie. Ta popularność to jednak głównie skutek chmur, jakie zabrały się nad głową ambitnego 45-letniego menedżera, który przez sześć lat od objęcia stanowiska szefa spółki wydał na inwestycje 100 mld dolarów.
Jeszcze kilka miesięcy temu Jean-Marie Messier, były pracownik francuskiego ministerstwa finansów, a potem bankier inwestycyjny w Lazard Freres, miał bardzo dobrą prasę. Jego ambitny plan przekształcenia ospałej francuskiej firmy użyteczności publicznej (powołał ją Napoleon III 149 lat temu) w koncern medialny zyskiwał aplauz inwestorów i analityków. Ale w biznesie nic nie jest stałe.
Od początku roku rosło grono krytyków Messiera i Vivendi, a w połowie kwietnia, po zmianie szefa przynoszącego straty Canal+, decyzje Messiera stały się we Francji elementem kampanii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta