Brzemię moralnego obowiązku
Brzemię moralnego obowiązku
TERESA STYLIŃSKA
Z DUBLINA
Siąpi deszcz, jak to w Irlandii. Salka konferencyjna hotelu "Wynn" jest wypełniona po brzegi. Organizatorzy przygotowali 70 krzeseł, a ludzi przyszło dwa razy więcej. Krzeseł dostawiono, ale i tak wielu tłoczy się pod ścianami. Przyszli, by zabrać głos na temat traktatu nicejskiego. Za i przeciw. Tak i nie. Można wyżalić się na rząd i Unię, pochwalić dokonania, próbować wpłynąć na innych przed sobotnim referendum.
Przybyli nie przedstawiciele establishmentu, nie zawodowi dyskutanci, ale zwykli ludzie, mieszkańcy dzielnicy, ubrani skromnie: w swetry i mocno znoszone marynarki. Ten i ów wniósł kufel z piwem, ustawił go pod krzesłem i dyskretnie popija.
- Trzeba zapytać, czy traktat nicejski rzeczywiście jest konieczny, by poszerzyć Unię - rzuca mężczyzna w dżinsowej kurtce.
- Zastanówmy się raczej, czy jest nam teraz lepiej niż dawniej? Na pewno jest lepiej - odpowiada mu mężczyzna w granatowym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta