Muzyka przychodzi z zewnątrz
Muzyka przychodzi z zewnątrz
FOT. (C) PAP/ADM/CAF
Proszę, żeby pani do mnie przyszła - ledwie rozpoznawałam słowa, mówił jak człowiek ciężko chory, dyszał. - Napisałem teraz naprawdę dobrą książkę, chcę ją pani podarować.
Trzy lata wcześniej widziałam go na koncercie promocyjnym jego książki autobiograficznej ("Niewczesne żarty"), którą redagowałam wspólnie z Jerzym Erdmanem, jak zwykle zachwycając się oryginalnością dzieła. Było mi wtedy jakoś nieprzyjemnie, jakby trochę pokpiwał, zapominał. Nie miałam ochoty widywać go często. Kiedyś zadzwonił, czy zajęłabym się jego korespondencją z Wilamem Horzycą, ale nie miałam czasu.
- Wyjeżdżam teraz na wieś, może...
- Dziś. Zabierze ją pani ze sobą na wieś.
Z pięknego wysokiego mieszkania przy ulicy Moliera przeprowadził się w okolice placu Konstytucji. Ogromne jak na warszawskie warunki korytarze, garderoba. Wysoki parter, balkony wychodzące na śliczne ogródki. Na Moliera było mu za wysoko wchodzić na drugie piętro, za gorąco od południa. Stracił widok na msze papieża.
Mieszkanie jak dawne. Stare meble, wielka biblioteka, wszędzie obrazy, figurki z brązu, bibeloty, nagrody, dyplomy, świadectwa wielkości i sławy. On sam wyglądał jak grupa Laokona, pokręcony, wychudły, zbolały; patyki nóg obciągnięte nogawicami w brązowe prążki,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta