Tęsknota za pływającą fortecą
Leszek Długosz
Tęsknota za pływającą fortecą
- Z samochodami, podobnie jak z ludźmi mijanymi na ulicy, jest pewien problem: tyle pięknych, zachwycających, a przy bliższym kontakcie na ogół coś nie gra. A to powolne, a to uroda złudna, a to tani efekt. Jako tradycjonalista trzymam się tego, co wypróbowane. W moim przypadku jest to opel. Jeździłem dwiema vectrami, teraz mam corsę ze wzmocnionym silnikiem. Autko małe i poręczne, przepchnie się, przeciśnie i nie zabiera wiele miejsca przy parkowaniu. Dziwię się, jak dawniej radziłem sobie z parkowaniem większym wozem. Ta zręczność i mobilność mojego samochodziku podoba mi się, oczywiście, głównie w mieście. Poza nim wolałbym miękko i cicho sunąć jakimś krążownikiem szos, na przykład słynną, choć w przeciwieństwie do tej historycznej pokojowo nastawioną aurorą. Kilkakrotnie wożono mnie w świecie taką płynącą fortecą, która przy okazji jeszcze cicho mruczy, opowiadając bajki jak Szeherezada. J.R.K.
FOT. ŁUKASZ TRZCIŃSKI