Nie biorę udziału w wyścigu szczurów
Nie biorę udziału w wyścigu szczurów
(c) BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Rz: Kiedyś pana akcje i instalacje szokowały odbiorców. Dlaczego przestał ich pan prowokować? Przecież to teraz najbardziej poszukiwany rodzaj działalności.
JERZY KALINA: Ja nie prowokowałem, tylko plastyczną metaforą skłaniałem do myślenia. Nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi skandalikami. Pamiętam z dzieciństwa, że gdy czułem się niedopieszczony i niedokochany, chcąc zrobić rodzicom na złość, wyobrażałem sobie mój pogrzeb i ich żal po stracie. Dziś podobnie infantylne i naiwne zachowania przenosi się do sztuki. Nieważne, czym się zaistnieje, byle tylko tak się stało: zainscenizowaniem własnego pogrzebu bądź palmą w centrum Warszawy. Wciąż ktoś powtarza za Warholem slogan o pięciominutowej sławie, wszystkim pisanej. Szczęście, gdy przytrafi się to takiej osobowości jak Warhol, niestety większość przez te pięć minut po prostu bredzi.
Zamiast w galeriach, coraz częściej spotykamy się z pana pracami w teatrze - stał się pan poszukiwanym scenografem. To przekwalifikowanie związane z wiekiem czy sytuacją?
Oczywiście, że to drugie. Odkąd zabrakło Janusza Boguckiego, który z Niną Smolarz organizował wielkie artystyczne akcje i pozwalał mi realizować własne idee, zabrakło mi impresaria. Teraz sam musiałbym wydeptywać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta