Teatr absurdu
Teatr absurdu
35 lat temu wystawiliśmy w warszawskim Teatrze STS sztukę "Kochany Panie Ionesco!". Był to rodzaj otwartego i inscenizowanego listu do francuskiego dramaturga z Rumunii rodem, czyli do Eugene Ionesco właśnie. Przeszedł on do historii dramatu jako jeden z twórców teatru absurdu. Nazwa ta przylgnęła i pozostała, choć na przykład ja nie widzę u Ionesco nic absurdalnego. Głęboka analiza o dotkliwym idiotyzmie rzeczywistości i raczej nieoptymistyczne przekonanie o ludzkim losie i o sensie cywilizacji - nie widzę tu żadnego absurdu. Ponieważ wystawiliśmy jednak opowieść o realiach Peerelu w formie listu do króla absurdu, więc uznano, że te realia to też taka absurdalna trochę sprawa i ogólnie zostaliśmy nazwani tropicielami absurdów codzienności z niżej podpisanym włącznie. Nic bardziej błędnego. Zawsze byłem i nadal jestem pewien, że świat jest dotkliwie realny i nieznośnie konkretny. O żadnym absurdzie mowy tu być nie może. Jeśli w Peerelu, by kupić żelazko elektryczne, trzeba było mieć talon specjalny na to żelazko, zapisać się do kolejki oczekujących i cierpliwie dowiadywać się o żelazko codziennie przez pół roku, to nie było to wytropienie żadnego absurdu, ale trzymająca się ziemi prawda o systemie i gospodarce. Jeśli w naszych czasach jakiś osobnik umysłowo sprawny inaczej zostanie np. ministrem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta