Łóżka dla szpitali, a nie dla pacjentów
- Oddziały najmniej wykorzystywane w miejskich szpitalach
- Najbardziej oblężone
- Gdzie najdłużej czeka się na planowe zabiegi?
ŁÓŻKA DLA SZPITALI, A NIE DLA PACJENTÓW
W Szpitalu św. Rodziny wszystkie oddziały są wykorzystywane najwyżej w 60 procentach FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Gdy potrzebne jest miejsce dla czterdziestolatka z zawałem, lekarze dwoją się i troją, by znaleźć dla niego łóżko na kardiologii - miejsc na tych oddziałach wciąż brakuje. W tym samym momencie ponad połowa łóżek na ginekologii stoi pusta. Od lat urzędnicy odpowiedzialni za służbę zdrowia w stolicy nie potrafią podjąć decyzji o generalnych porządkach w miejskich szpitalach.
Kolejki do zabiegów, dostawki na korytarzach, po sześć osób w ciasnych salach, do których wwiezienie pacjenta na łóżku jest możliwe tylko dzięki zdolnościom nawigacyjnym personelu medycznego - tak wygląda sytuacja na wielu oddziałach miejskich szpitali. Jednak nie na wszystkich. Gdy w jednej części szpitala panuje ścisk, w drugiej często stoją wolne i nikomu niepotrzebne łóżka. "Rzeczpospolita" dotarła do analizy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta