Nikt nie pokazał jego zwłok
Nikt nie pokazał jego zwłok
Podczas kongresu Międzynarodowego Instytutu Prasy (IPI) w Warszawie wdowa po ukraińskim dziennikarzu Georgiju Gongadze, Mirosława, powiedziała, iż śmierć czy też zaginięcie - to tragiczne ryzyko wkalkulowane w pracę dziennikarzy wojennych. Jej mąż nie zginął jednak na klasycznej wojnie, lecz stał się ofiarą wojny nieoficjalnej, którą od lat prowadzą z dziennikarzami rządy w krajach byłego ZSRR. Czy również pani mąż stał się ofiarą takiej wojny?
SWIATŁANA ZAWADSKA: Zgadzam się z Mirosławą w stu procentach. W przypadku Dzmitryja najtragiczniejsze jest jeszcze i to, iż przed zaginięciem pracował w Czeczenii, czyli - na prawdziwej wojnie. Tam kręcenie reportaży ciągle wiązało się z ryzykiem postrzelenia czy porwania. A jednak zaginął już po powrocie na, wydawałoby się, spokojną Białoruś. Mirosława Gongadze ma rację: to jak rząd białoruski postępuje z dziennikarzami, to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta