Nie myślałem, że zostanę prezesem
Prezes PKN Orlen Jacek Walczykowski
Nie myślałem, że zostanę prezesem
(c) RAFAŁ GUZ
Rz: Kto z rady nadzorczej PKN Orlen zgłosił pana jako kandydata na prezesa spółki?
JACEK WALCZYKOWSKI: Nie mogę ujawnić nazwiska. Była to osoba, która na pewno nie reprezentuje interesów prywatnych akcjonariuszy w Orlenie.
Został pan prezesem ok. czwartej nad ranem, do tego jeszcze okazało się, że konkurs był niepotrzebny. Dlaczego rada nie przerwała obrad, gdy żaden z kandydatów rekomendowanych przez firmę doradczą nie zyskał wystarczającego poparcia?
Jeszcze przed rozpoczęciem głosowań rada ustaliła, że będzie tak długo obradować, aż wybierze prezesa w związku z rezygnacją Zbigniewa Wróbla.
Kiedy dowiedział się pan, że pańska kandydatura może być brana pod uwagę?
Około godziny drugiej w nocy z 28 na 29 lipca.
Trudno uwierzyć, że wcześniej nic pan nie przeczuwał. Wystarczyło sześć miesięcy, by został pan szefem największej firmy paliwowej w kraju, i to nie mając żadnego związku z branżą.
Pracowałem przez wiele lat w Elektrimie, gdzie m.in. odpowiadałem za budowę grupy energetycznej. Zarządzanie w tamtym holdingu nie różni się od zarządzania Orlenem. Nigdy nie życzyłem źle Zbigniewowi Wróblowi. I nigdy, nawet gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta