Trzeba ocalić NATO
Trzeba ocalić NATO
Tym, którzy sądzili, że po rozłamie wywołanym irackim kryzysem NATO - ten najbardziej udany wyraz transatlantyckiej solidarności - znowu jest spójne, radziłbym odwiedzić główną kwaterę sojuszu. To prawda, że czerwcowy szczyt w Stambule stworzył pozory harmonii i że w centrali panuje, jak zwykle, ruch: odbywają się częste spotkania delegacji krajów członkowskich (teraz już dwudziestu sześciu), posiedzenia niezliczonych komitetów i produkuje się góry wydruków - ale brak czegoś bardzo istotnego: ducha NATO. Wielu (o ile nie większość) członków nie uważa już, że NATO ma zasadnicze znaczenie dla ich narodowych interesów.
Jak powiedział jeden z wysokich rangą funkcjonariuszy, organizacja przypomina dziś stary, wysłużony samochód: trzyma się go, dopóki jako tako jeździ, lecz gdy naprawy zaczynają zbyt wiele kosztować, idzie na złom. Pojazd zwany NATO jeszcze się przydaje: dowodzi sześcioma tysiącami żołnierzy w Afganistanie, zapewnia kruche bezpieczeństwo w Kosowie i może - o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta