Kikuty, które straszą
Kikuty, które straszą
Pojawia się coraz więcej niedokończonych inwestycji z powodu upadłości spółdzielni lub dewelopera
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Kilkupiętrowy szkielet wieżowca przy ul. Rembielińskiej, prawie wykończony budynek mieszkalny z wstawionymi oknami w okolicy ronda Żaba - budowy wstrzymane, inwestor w upadłości. Kikuty obiektów po upadłych spółdzielniach i deweloperach straszą w całym mieście. Od momentu wstrzymania budowy do sprzedania resztek inwestycji lub ponownego jej wznowienia mija przynajmniej kilka lat.
Głównymi wierzycielami spółdzielni mieszkaniowych i deweloperów są zazwyczaj niedoszli mieszkańcy. Często zdarza się, że wpłacili po 100 proc. wartości mieszkania, a budowa nawet się nie rozpoczęła albo została zatrzymana we wczesnej fazie. Ich roszczenia zaspokajane są zwykle w ostatniej kolejności. Jeśli dochodzi do wznowienia inwestycji, muszą dopłacać do raz już kupionych mieszkań czasami niemal dwa razy tyle. Niektórzy decydują się na sprzedaż udziałów na wolnym rynku.
Postępowanie syndyka masy upadłościowej jest żmudne, a sprzedaż niedokończonej inwestycji to wcale nie zawsze najlepsze wyjście. Na budowlę rozgrzebaną, zadłużoną, obciążoną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta