Kontrolerzy czy naciągacze?
Kto i jak często może sprawdzać budynek użytkowy
Kontrolerzy czy naciągacze?
Obiekty budowlane powinny być, zgodnie z przepisami, kontrolowane. Pojawiają się jednak kontrolerzy naciągacze, którzy domagają się od przedsiębiorców zbyt częstych kontroli i to za duże pieniądze.
ZOFIA JÓŹWIAK
Mam nowy murowany młyn w południowo-wscho-dniej Polsce. Przed rokiem zgłosili się do mnie elektrycy, żeby sprawdzić instalację elektryczną w budynku. Za przegląd zapłaciłem 1900 zł - pisze czytelnik DOBREJ FIRMY. - Cena, jak mówili specjaliści, wynikała m.in. z liczby gniazdek, które trzeba było skontrolować. W tym roku eksperci pojawili się ponownie. Tym razem żądają 2 tys. zł. Czy rzeczywiście muszę po roku znowu kontrolować wszystkie gniazdka (przed rokiem kontrola nie wykryła żadnych nieprawidłowości)? Czy są jakieś cenniki, czy kontrolerzy biorą ceny z sufitu? Czy takie osoby muszą mieć odpowiednie uprawnienia? - pyta czytelnik.
Najprawdopodobniej nasz czytelnik miał do czynienia z naciągaczami - bowiem instalację elektryczną kontroluje się co 5 lat, a nie co roku. Nie ma też "kontroli z urzędu", chyba że inspektorzy z GUNB stwierdzą nieprawidłowości (w takiej sytuacji muszą wydać odpowiednią decyzję). Zasadniczo jednak to właściciel szuka odpowiednich fachowców i zleca im...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)