Paradoks Barroso
Paradoks Barroso
JĘDRZEJ BIELECKI
Nowa Komisja Europejska, która rozpoczęła pięcioletnią kadencję, może okazać się najsilniejszą ekipą w Brukseli od czasu odejścia Jacquesa Delorsa w 1995 roku. I to w dobrej dla Polski sprawie.
Miało być inaczej. Przywódcy "25" postawili na Jose Manuela Barroso nie dlatego, że był charyzmatyczną postacią, która scali powiększoną o nowe państwa Unię i przekształci ją w największą potęgę gospodarczą świata. Chodziło raczej o człowieka, którym da się łatwo manipulować, bo przybywa z małego i peryferyjnego kraju członkowskiego, a także takiego, którego poglądy są na tyle mało wyraziste, że wszyscy mogą je zaakceptować. Portugalski premier jest do przyjęcia i dla Brytyjczyków, którzy doceniają jego rolę w czasie interwencji w Iraku (był gospodarzem amerykańsko-brytyjsko-hiszpańskiego szczytu na Azorach na kilka dni przed rozpoczęciem ataku), i dla Francuzów, którym podobała się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta