Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Moja Jerozolima, mój Izrael

18 grudnia 2004 | Plus Minus | JS
źródło: Nieznane

WSPOMNIENIA WŁADYSŁAWA BARTOSZEWSKIEGO Moja Jerozolima, mój Izrael Uroczystość sadzenia drzewka 'Żegoty' w Yad Vashem w Jerozolimie; od lewej: Władysław Bartoszewski, Maria Kann, Arie Kubowy, Gideon Hausner JOANNA SZWEDOWSKA: Do 1968 r. istniało jeszcze w Polsce życie żydowskie. Było środowisko, szkoły, kluby. Jak ludzie z tego środowiska pana traktowali?

PROF. WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI: Żydowskie świadome środowisko właściwie zniknęło po 1956 r., potem została już tylko inteligencja laicka. Inteligencja żydowska, przeważnie partyjna - bo nie znałem wtedy z nielicznymi wyjątkami innej - traktowała mnie dobrze. Niektórzy znajomi nawet pomagali, kiedy miałem trudności z publikowaniem, drukowali moje artykuły - np. w tygodniku "Świat" - miałem w tym środowisku kilku szczerze życzliwych mi ludzi. Kiedy wyjeżdżałem w 1963 r. do Izraela, żona Stanisława Brodzkiego (matka Agnieszki Holland, secundo voto Brodzka a primo voto Holland), Polka, nie-Żydówka, która w czasie wojny przechowywała ze swoją ciotką jakieś koleżanki, dała mi adresy kilku znajomych w Tel Awiwie. Pewne kontakty podała mi Anita Duracz, pewne informacje miałem za pośrednictwem Lucjana Dobroszyckiego, mojego przyjaciela, historyka, dawnego więźnia getta łódzkiego. Miałem też adres w Izraelu od Jerzego Jedlickiego do jego brata Witolda, socjologa. Witolda Jedlickiego znałem jeszcze w Polsce przed jego wyjazdem na początku lat 60....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3410

Spis treści
Zamów abonament