Piła
Deszcz nie przestawał padać. Był coraz zimniejszy. Nadchodził zmrok.
- Wnieśmy piłę do garażu - powiedział Władek. - W tym błocie i deszczu to nie robota.
Wyłączył silnik i wnieśli z Kudłem krajzegę do garażu.
- Jeszcze trochę tego deszczu i po sprzęcie - skomentował. Zostali we dwóch przy robocie. Musieli ją tego dnia skończyć i oddać piłę. Od rana pracowali we czterech. Pszczoła poszedł do domu przed trzecią. Stasiu był pijany i nie mieli z niego pożytku. Cięli drzewo na pieńki tak szybko, jak tylko umieli. Pierwsze słowa wymienili dopiero, jak pocięli ostatni bal.
- Już po dziesiątej, a deszcz nie przestaje lać - powiedział Władek.
Kudeł już palił papierosa. - To będziemy szli w deszczu - odparł. - To kawał drogi. - Ale mamy oddać piłę. Taka była umowa. - Zwinąłbym się jak pies na tych workach z pszenicą i zasnął.
Może by wziąć od Karola tego starego tarpana. Pięciu kilometrów nawet byśmy nie zauważyli. A tak, ciągnąć wózek z piłą po błocie, na rano wrócimy. Zamknij drzwi, bo wieje.
Kudeł wstał, wyrzucił na deszcz peta i zamknął od wewnątrz wrota.
- Zimno - zauważył. - To napal w kozie.
Posłusznie pozbierał walające się szczapy i podłożył je workiem od nawozu. Podpalił. Ogień od razu buchnął. Zrobiło się ciepło w ciągu kilkunastu minut.
- Ale dobrze -...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta