Prośba o spokój
Przez sześćdziesiąt sześć minut, bo tyle trwał ten mecz, można było odnieść wrażenie, że najlepsza obecnie polska tenisistka walczy sama z sobą. Na korcie numer 11 co chwilę zmieniały się nastroje licznej grupy miejscowej Polonii.
W pierwszym secie Marta posyłała piłki szybko i precyzyjnie, co pozwoliło jej dwukrotnie przełamać serwis przeciwniczki. Potem przyszły chwile dekoncentracji i bezradności. Chinka, która do turnieju głównego awansowała z eliminacji, grała w drugim secie bardzo spokojnie, często zmieniała rotację. Polka, bez względu na to, co działo się na korcie, uderzała z całej siły. W ten sposób z chińskim murem wygrać się nie da. Mocne piłki coraz rzadziej trafiały tam, gdzie trzeba.
Trener Tomas Janda co chwilę głośnymi okrzykami prosił swoją podopieczną o spokój i cierpliwość. Obecna w Melbourne psycholog Beata Mieńkowska (wcześniej pracowała m.in. z Otylią Jędrzejczak) miała ciekawy materiał badawczy. Konsekwencja w realizowaniu meczowej taktyki to w tej chwili najważniejsze zadanie Marty Domachowskiej. Problemem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta