Pierwsza runda dla Amerykanów
Wsporze między Stanami Zjednoczonymi a starą Europą o wizję świata pierwszą rundę mamy za sobą. Wizyta prezydenta Busha na naszym kontynencie była okazją do podsumowania wyników. Choć w białych rękawiczkach i pełen kurtuazji dla gospodarzy, Amerykanin udowodnił, że zwycięstwo jest po jego stronie.
Europie, a przynajmniej przywódcom tych krajów członkowskich, które od dwóch lat sprzeciwiały się amerykańskiej interwencji w Iraku, bardzo zależało na symbolach. Unia wciąż pozostaje przede wszystkim organizacją międzynarodową, a znacznie mniej zaczątkiem jednolitego państwa, czy tym bardziej narodu. Liczy się to, co zapisane w raportach, wygłoszone w przemówieniu, pokazane w mediach. Realne życie często schodzi na dalszy plan.
George Bush wyszedł naprzeciw tym oczekiwaniom. Za cel pierwszej wizyty zagranicznej w nowej kadencji nie tylko wybrał Stary Kontynent. Połowę swojej podróży spędził w Brukseli, siedzibie instytucji wspólnotowych. Gdy był tu poprzedni raz pięć lat wcześniej, szerokim łukiem ominął budynki Komisji Europejskiej i Rady UE, ograniczając się do Kwatery Głównej NATO. Zmiana marszruty była sygnałem, że czasy, gdy ekipa Białego Domu starała się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta