Prawdziwe szwindle w prywatyzacji
Straszą nią postkomuniści, postsolidarnościowcy, wiedząc, że w ten sposób znajdą wdzięczny elektorat. W tym hałasie ginie sens ekonomiczny prywatyzacji. I o to chcemy się upomnieć.
Czy w prywatyzacji nie zdarzają się szwindle? Owszem. Tyle że najczęściej tam, gdzie upatrują ich politycy i dziennikarze. Spójrzmy na polską prywatyzację wielkich, rentownych firm przez pryzmat teorii praw własności. Wynika z niej, że po pierwsze - własność prywatna jest bardziej efektywna, bo bodźce dla właścicieli sprzyjają podejmowaniu decyzji zwiększających wartość firmy. Po drugie - że najbardziej efektywna prywatyzacja to taka, która oddaje firmę w ręce branżowego inwestora, do którego należy strategiczny (nawet do 100 proc.) pakiet akcji. Właśnie taki inwestor ma najsilniejszą motywację, żeby dbać o zyski przejętego przedsiębiorstwa, są to bowiem - inaczej niż przy przejęciach menedżerskich czy prywatyzacji pracowniczej - jego jedyne dochody.
Jak zjeść ciastko i zostawić je na późniejZ tego punktu widzenia cząstkowe prywatyzacje (Orlenu, PZU czy niedawno PKO BP)...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta