Gra przedwyborcza
Propozycje wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych nie znajdują wsparcia posłów i senatorów. Górę biorą kalkulacje zmiany sposobu przeliczania głosów wyborców według formuły d'Hondta na mandaty. Posłowie SLD, wspierani przez PSL i UP, tracąc poparcie społeczne, zamierzają przeforsować korzystniejsze dla nich rozwiązania tuż na finiszu kadencji.
Licząc chyba tylko na swe tzw. twarde elektoraty, lekceważą propozycje Instytutu Spraw Publicznych zmierzające do zwiększenia udziału obywateli w wyborach. Trwająca gra polityczna może skutecznie zniechęcić wahających się: pójść czy nie pójść głosować. Będą bowiem skłonni uznać, że ich głos niewiele znaczy.
Owocem tego okaże się parlament wyłoniony w sposób mało reprezentatywny i bez dostatecznej legitymizacji społecznej. Realne pogłębienie demokratyzacji państwa tym samym nie będzie możliwe. Wielce zaś prawdopodobna może okazać się reaktywacja cieszącego się ponurą sławą TKM.
Jacek Malikowski, Mierzęcice