"Populizm, dziecko demokracji"
Profesor Wiesław Chrzanowski słusznie zauważył, że fenomen środowisk antyestablishmentowych wziął się z nieuwzględniania, lekceważenia i niedopuszczania do głosu zwykłego człowieka. Jest on podatny na piękne słowa i składane obietnice, ale to nie przesądza o tym, że bardziej ulega wpływom populizmu niż inne warstwy społeczne, w tym inteligencja. Frustracja mas bierze się z poczucia krzywdy i bezradności oraz głębokiego zawodu elitą polityczną. Nie zgodzę się z tezą prof. Henryka Domańskiego ("Populizm, dziecko demokracji", "Rz" 179, 02.08.2005 r.), że nastrojom populizmu ulegają bardziej ludzie o niższym wykształceniu, pozycji zawodowej i dochodach. Czym więc należy tłumaczyć tak dużą podatność elit na abstrakcyjne koncepcje geo i polityczne oraz gospodarcze? I kto je lansuje? Jeśli populistyczne programy głoszą elity, to jaką możliwość wyboru ma przeciętny człowiek?
Rafał Zgorzelski, Toruń Czytaj także- Populizm, dziecko demokracji