Jeszcze poczekajmy
Walijczycy niczym nie zaskoczyli. Grali twardo i do końca, w doliczonych czterech minutach stworzyli jedyną groźną sytuację pod bramką Artura Boruca. Trener John Toshack wystawił trzech środkowych obrońców, z przodu pozostawił tylko Roberta Earnshawa, z którym od czasu do czasu próbował rozegrać piłkę Ryan Giggs. Ani jednemu, ani drugiemu wyraźnie nie szło i Boruc mógł się przyglądać gościom na trybunie honorowej. W pierwszym rzędzie siedział prezydent Aleksander Kwaśniewski, nieco dalej prezydent Warszawy Lech Kaczyński, który nie może się zdecydować, co dalej robić ze stadionem Legii - rozbudowywać stary czy budować nowy.
Trzynaście tysięcy kibiców stworzyło kocioł. Przy tak grających Walijczykach, doping był bardzo ważny. Wiadomo było, że wiele akcji zakończy się przed polem karnym, bo piłka w końcu odbije się od muru obrony gości. Nie wolno było się załamywać, tylko dalej próbować. Żadnych gwizdów, tylko zachęta do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta