Pechowa transakcja
W 1999 roku Robert C. miał dobrze płatną pracę i marzył mu się własny dom. Ogłoszenie "działkę sprzedam" małżonkowie C. znaleźli w prasie. Sprzedający zajmował działkę sąsiednią. Był nim Mieczysław W. - licencjonowany rzeczoznawca majątkowy, pośrednik (też z licencją) i właściciel firmy budowlanej w jednej osobie. Transakcja doszła do skutku w niespełna miesiąc. Państwo C. kupili działkę. Pani notariusz specjalnie przyjechała z Nowego Dworu Mazowieckiego. Sąsiad zaoferował pomoc w uzyskaniu kredytu na budowę domu.
Zdolni do kredytuAle właściwie po co państwo C. mają męczyć się z inwestycją? - zasugerował Mieczysław W. i zaproponował im sprzedaż swojej części bliźniaczego, przylegającego do ich działki domu za 1 mln 350 tys. zł. Robert C. zaskoczony propozycją zaczął się wahać. Tyle pieniędzy nie miał. Ale pan W. był nieoceniony.
- Dyrektor III Oddziału BGŻ w Warszawie to mój dobry znajomy, więc z kredytem nie będzie problemu - zapewniał pan W. Szybko też przedstawił wycenę wykonaną przez jego pracownicę Beatę S., również rzeczoznawcę majątkowego z licencją. Wycena opiewała na ponad...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta