Atrapa z ołowiu
Wspomniał ostatnio Michał Ogórek, jak Polska Kronika Filmowa pokazywała w PRL święta Bożego Narodzenia (lub nie pokazywała). Wspomniał przy okazji te w stanie wojennym i słynną w Polsce tamtej zmiany anegdotę, jak to starsza pani stanęła naprzeciw uzbrojonego oddziału ZOMO i powiedziała: - O, bardzo dobrze, że panów widzę. Panowie mi zabiją karpia.
Wspomnę dziś zdarzenie sprzed ponad dwudziestu lat. Rzecz miała miejsce w Elblągu. Prowadziłem tam miejscowy teatr i powody mojej obecności w tym wojewódzkim wówczas mieście też właściwie były związane ze stanem wojennym, ale to już inne opowiadanie. Dziś opowiem o zebraniu... może to się nazywało odprawa albo narada... aktywu partyjnego - kierowniczego województwa. Ze czterysta osób chyba było. W auli jakiejś czegoś tam. Odprawę organizował Urząd Wojewódzki wraz z Wojewódzkim Komitetem PZPR oraz Komendą Wojewódzką Milicji Obywatelskiej. Czyli, jak na województwo - top! W prezydium narady siedzieli sami mundurowi - wojsko i milicja. Całość prowadził ubek - nazwijmy go A. Milicjant to był. Powitał, kogo trzeba, i poprosił ubeka B, by ten wygłosił referat. B wygłosił. Krótki, godzinny z kwadransem. Wygłosił, to znaczy przeczytał. Po referacie A zaprosił nas do dyskusji nad referatem. Na sali powiało ulgą. Nikt z nas, nawet najwięksi idioci, nie był idiotą do tego stopnia, by...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta