Pewne cechy wyolbrzymiam
Jarosław Sokół: Absolutnie nie. Wcześniej robiłem różne rzeczy. Byłem adiunktem na anglistyce, pisałem prace naukowe o poezji kanadyjskiej, publikowałem wiersze po angielsku w Ottawie. Pracowałem w szkole tłumaczy, byłem współwłaścicielem wydawnictwa. Pisałem bajki dla dzieci i tłumaczyłem książki, między innymi Ericha Segala. Prowadziłem biuro marketingu bezpośredniego, pracowałem w gazecie codziennej. Przez jakiś czas byłem bezrobotny. Aż wreszcie napisałem opowiadanie pt. "System" i wygrałem konkurs literacki. Wtedy reżyser Krzysztof Krauze zaproponował mi współpracę. I tak to się zaczęło.
Różne koleje losu chyba bardzo ułatwiają panu pracę?Każde spotkanie z ludźmi jakoś buduje, dzisiejsze z panią również. Gdzieś to zapadnie. Ciągle jeszcze spisuję z życia, z sytuacji, w których sam byłem, które obserwowałem.
Skąd się wziął pomysł serialu "Bulionerzy"?Z apartamentowca, w którym mieszkam.
Obsmarował pan sąsiadów?Sąsiadów niekoniecznie. Chciałem pokazać nowe społeczne zjawisko, migrację z bloków do domów w zamkniętych osiedlach, w enklawach luksusu. Komedia żywi się kontrastem, musiałem więc znaleźć pomysł, jak umieścić przeciętną rodzinę z bloku w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta