Krajobraz po Anecie K.
Test DNA, który wykazał, że poseł Łyżwiński nie jest ojcem dziecka swojej byłej pracownicy, w odczuciu wielu kończy medialny skandal wokół wykorzystywania seksualnego kobiet w Samoobronie. Nie jest to do końca prawdą - upadło prywatne oskarżenie o alimenty i mocno ucierpiała wiarygodność głównego świadka, ale wcale nie unieważnia to wszystkiego, co w ubiegłym tygodniu napisano i powiedziano o stosunkach panujących w partii Leppera.
W istocie sprawa, którą żyły przez ostatni tydzień media, to tak naprawdę dwie zupełnie różne sprawy, które łączą ze sobą tylko postacie pierwszoplanowych bohaterów. Rozdzielmy je.
Ofiara samczych chuciSprawa pierwsza to problem obyczajowy - uzależnianie atrakcyjnej pracy od świadczenia pracodawcy usług seksualnych. W publikacji "Gazety Wyborczej", która rozpoczęła całą dyskusję, bohaterka skandalu występowała jeszcze jako Aneta K. i wyraźnie widać było, że autorowi mniej chodzi tu o nią, mniej nawet o Samoobronę, ale przede wszystkim o proceder, który nie tylko we współrządzącej partii wydaje się częsty, choć zgodnie z prawem jest przestępstwem. Ten wątek uzupełniły potem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta