Nie mógł sam iść
Śmierć Grzegorza Przemyka
Nie mógł sam iść
Grzegorz Przemyk, wyprowadzany z karetki w siedzibie pogotowia ratunkowego na ul. Hożej, nie mógł sam iść i był podtrzymywany przez dwóch sanitariuszy. Pacjent nie miał butów. Taki obraz zapamiętała zeznająca 20 marca Monika M. , dyspozytorka pogotowia, która obserwowała zdarzenie z okna budynku.
Pytana, czy słyszała później jakieś krzyki, odparła, iż nie pamięta. W środę nie zgłosił się już po raz drugi na rozprawę jeden z dwóch lekarzy, którzy byli sądzeni wraz z milicjantami isanitariuszami w procesie w 1984 r. Odpowiadał wtedy za zaniedbanie obowiązków. Sąd postanowił wezwać go przy pomocy policji.
22 marca dalszy ciąg procesu.
J. O.