W Mławie upał
Został wstyd -- przyznaje większość. Gdyby nie pamięć, to byłoby zupełnie normalnie -- mówią Cyganie.
W Mławie upał
Zbigniew Lentowicz
Mławski rynek powoli zastyga w upale, przed czerwonodachym ratuszem powietrze faluje nad świeżo położonym asfaltem, jaskrawe słońce podkreśla kontury wież kościoła Świętej Trójcy i liszaje na fasadach secesyjnych kamienic. -- Tamten czerwiec pięć lat temu też był pogodny -- pamięta dobrze Henryk Antczak, dziś burmistrz miasta -- wtedy pracownik pekaesu. Jarek Pinczewski, "21-letni żołnierz", jak donosiła prasa, potrącony został na chodniku przez rozpędzone auto prowadzone przez młodego Cygana. Ciężko ranna została towarzysząca chłopcu dziewczyna, sprawca uciekł z miejsca wypadku.
-- To była tylko iskra, impuls, który spowodował detonację prochu gromadzącego się od dawna -- Antczak, którego osobiste związki z rodziną Pinczewskich umieściły w centrum wydarzeń, przez te lata wiele myślał o zjawisku, które potem nazywano "syndromem Mławy". Atak tłumu na cygańskie domostwa, który wtedy nastąpił, nie da się nazwać pogromem ani zakwalifikować jako erupcja mławskiej ksenofobii -- burmistrz jest tego pewien. -- Wielką krzywdę uczyniono miastu, wielu porządnym mieszkańcom ferowanymi z oddali, uogólniającymi iarbitralnymi wyrokami. Antczak może przytoczyć argumenty: przecież...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta