Robotnicy eskortują węgiel dla stolicy
„Całą noc stoimy w Skierniewicach. Co pewien czas odpędzamy strzałami różne podejrzane typy (...) Między Pruszkowem a Warszawą jedziemy między szpalerem szabrowników“ – to nie obraz z filmu kryminalnego, a rzeczywistość z września roku 1945
Właśnie mija 66 lat od wielkiego pożaru stert węgla na Powiślu. Jak podało „Życie Warszawy" z 3 lutego 1945 roku, tuż po wyzwoleniu na terenie elektrowni paliło się 15 000 ton węgla.
Nieco wcześniej udało się ugasić pożar wielkich kolejowych składów tego paliwa na Pradze. 20 listopada 1944 roku „Życie Warszawy" ubolewało, że płoną olbrzymie hałdy i nie ma ich jak ugasić. Według różnych relacji, składy praskie zapaliły się od ostrzału artyleryjskiego podczas wyzwalania prawobrzeżnych dzielnic, natomiast magazyny lewobrzeżne podpalone zostały przez Niemców. Te ostatnie próbowano gasić wodą, ale nie było odpowiedniego sprzętu. Władze szacowały, że „uratować będzie można do 20 %". W latach 50. XX wieku opowiadano mi, że pierwsi mieszkańcy miasta podbierali węgiel z hałd w elektrowni, ale ich przepędzano. Podobno pozwalano zabierać co nieco, ale dopiero po własnoręcznym ugaszeniu – noszono więc wodę wiadrami z zamarzniętej Wisły.
Problem ogrzewania był jednym z najważniejszych w Warszawie II połowy lat 40. zeszłego stulecia. Węgiel kradziono, a nawet walczono o niego; padli zabici! To nie żart. A wszystko już po zakończonej niemieckiej okupacji....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta