Na zdrowy rozum
Na zdrowy rozum
Urzędnicy wiedzą lepiej
Najpierw walczyli (bo musieli) w armii niemieckiej, potem -- gdy trafiła się okazja -- dezerterowali z Wehrmachtu do aliantów, by stawać odtąd sprzeciw Niemcom. Wśród 219 330 żołnierzy polskich walczących w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie -- o bliczył
"Dziennik Zachodni" -- aż 89 300 było wcześniej w armii niemieckiej. Dezerterzy z Wehrmachtu byli przeważnie Ślązakami, czyli w rozumieniu niektórych urzędników warszawskich takimi "mniejszymi Niemcami". "Ni pies ni wydra, coś na kształt Świdra" -- jak szydził kiedyś, z kogo innego zresztą, Władysław Gomułka. Warszawscy urzędnicy odmawiają obecnie uciekinierom z armii niemieckiej przyznania im pełnych praw kombatanckich. Powodem tej o dmowy jest to, że dezerterzy ci w szeregach aliantów nie walczyli "czynnie". A czynnie to znaczy na pierwszej linii frontu. Zapewne, najlepiej przy użyciu bagnetu.
Otóż żołnierze ci nie mieli żadnego wpływu, na to, jakie zajęcia zleci im wyższe dowództwo, to zaś -- już to z powodów językowych bądź też z innych względów -- lokowało takich dezerterów przeważnie na tyłach. No i co z tego? -- chciałoby się zapytać. Znamy osobiście żołnierza, który przeszedł cały szlak od Lenino do Berlina (i z powrotem) i w ciągu tej swojej wojaczki ani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta