Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Na zdrowy rozum

24 września 1994 | Plus Minus | ES

Na zdrowy rozum

Urzędnicy wiedzą lepiej

Najpierw walczyli (bo musieli) w armii niemieckiej, potem -- gdy trafiła się okazja -- dezerterowali z Wehrmachtu do aliantów, by stawać odtąd sprzeciw Niemcom. Wśród 219 330 żołnierzy polskich walczących w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie -- o bliczył

"Dziennik Zachodni" -- aż 89 300 było wcześniej w armii niemieckiej. Dezerterzy z Wehrmachtu byli przeważnie Ślązakami, czyli w rozumieniu niektórych urzędników warszawskich takimi "mniejszymi Niemcami". "Ni pies ni wydra, coś na kształt Świdra" -- jak szydził kiedyś, z kogo innego zresztą, Władysław Gomułka. Warszawscy urzędnicy odmawiają obecnie uciekinierom z armii niemieckiej przyznania im pełnych praw kombatanckich. Powodem tej o dmowy jest to, że dezerterzy ci w szeregach aliantów nie walczyli "czynnie". A czynnie to znaczy na pierwszej linii frontu. Zapewne, najlepiej przy użyciu bagnetu.

Otóż żołnierze ci nie mieli żadnego wpływu, na to, jakie zajęcia zleci im wyższe dowództwo, to zaś -- już to z powodów językowych bądź też z innych względów -- lokowało takich dezerterów przeważnie na tyłach. No i co z tego? -- chciałoby się zapytać. Znamy osobiście żołnierza, który przeszedł cały szlak od Lenino do Berlina (i z powrotem) i w ciągu tej swojej wojaczki ani...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 279

Spis treści
Zamów abonament