Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Zacznij od pieczenia chleba

04 września 2004 | Plus Minus | MW

DZIENNIK PÓŁNOCNY (VII)

Zacznij od pieczenia chleba

MARIUSZ WILK

29 marca

Przyleciały czaje...

Wiosenne powroty ptaków na Północ obserwuję już po raz dwunasty z rzędu - dziesięć wiosen na Wyspach Sołowieckich pośród Morza Białego plus druga w Kondzie Biereżnej na brzegu Jeziora Onieżskiego - i za każdym razem, kiedy ptaki tu przylatują, dociera do mnie, że świat po tamtej stronie jeszcze istnieje.

Minionej zimy czułem się jak stary Noe w arce wraz ze swoją "menażerią", śród której rej wiodły koty: sędziwa Mać-Ra i nabokowska Lo, milaszka Setoo i ścichapęk S'eyd, wścibinosa Saa-Ra i płaksa Y-ń, i choć na Lo trafił się chętny z Pietrozawodska (zapewne amator nimfetek), skoro pojawiła się znajda Qlyaksa, Mać-Ra ponownie powiła dwoje. Tym samym kotów u nas sam Hrabal by się nie doliczył, tym bardziej że i Y-ń rychło się rozwiąże. Kromie kotów na mojej arce Noego zimę przepłynął karaluch Kuźma Kuźmicz, sam jeden pośród pleśni w pudełku z dziurkami (Sława twierdzi, że on to lubi!), multum pająków, które ją przespały pomiędzy okiennymi szybami (śpią zresztą do dziś, a może zdechły?), myszy bez liku i sporo drobiazgu, który wszakże do liku nie idzie (na przykład: pchły na kotach). Przebył też ze mną tę zimę na arce duch Domowy ze świtą pomniejszych duchów, czukocki Peliken i Maria...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3322

Spis treści
Zamów abonament