Interesy Polski, interesy Gazpromu
Czy umowa gazowa została złożona na ołtarzu zgody koalicyjnej, a może ocieplenia relacji na linii Moskwa – Warszawa? A może było to funkcją polityki odwracania wszystkiego, co robili poprzednicy?
Podpisana niedawno polsko-rosyjska umowa gazowa, a właściwie aneksy do umowy z lat 90., to jeden z najciekawszych dokumentów handlowych ostatnich lat. Im więcej dni mija od jej podpisania, tym bardziej staje się jasne, jak niekorzystna jest dla Polski. Ujawnione niedawno ceny, po jakich Rosjanie sprzedają gaz różnym państwom, pokazują, że brak dywersyfikacji nie tylko grozi nam politycznymi konsekwencjami, ale też kosztuje od kilkuset milionów do kilku miliardów złotych rocznie. O tyle bowiem płacimy Rosjanom za gaz więcej niż kraje, które mają więcej źródeł dostaw gazu. W minionym tygodniu wmurowano kamień węgielny pod budowę terminalu LNG w Świnoujściu. Ale umowa z Rosjanami powoduje, że ekonomicznie może być to inwestycja dużo mniej opłacalna.
Historia negocjacji tej umowy jest dramatyczna i pełna zwrotów. Po polskiej stronie pełna awantur, poważnych sporów między urzędnikami, politykami, koalicjantami. Pełna podawanych publicznie nieprawdziwych danych. Do gry wewnątrz polskiego rządu weszła nawet Komisja Europejska.
Trudno zrozumieć, dlaczego zgodziliśmy się na to, dlaczego byliśmy nawet gotowi na przedłużenie wieloletniej umowy. Początkowo tłumaczono, że tak jest, bo Rosjanie postawili nam trudne warunki i nie mieliśmy wyjścia, bo musieliśmy zapewnić dostawy gazu. Prawda jest jednak bardziej zawiła.
W Petersburgu duszno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta