Pomyślcie, japiszony!
Wycofanie się z filozofii „róbta, co chceta” to zadanie dla giganta. Pytanie, czy w ogóle możliwe – pisze publicysta „Rz”
W Łodzi niejaki Paweł Hajncel bawił się w stroju motyla w przedrzeźnianie procesji Bożego Ciała. Wsparła go „Gazeta Wyborcza", która przyjęła radośnie decyzję prokuratury, aby nie karać „artysty" za obrazę uczuć religijnych.
Poirytowany sympatią „Wyborczej" dla kogoś, kto zakłócając zwykłym ludziom modlitwę, robi im krzywdę, zaproponowałem podobne happeningi w redakcji na Czerskiej albo przed domami redaktorów wolnościowej gazety. Odpowiedział mi tamtejszy harcownik Grzegorz Sroczyński. Większość jego tekstu składała się z czystego samozachwytu: my jesteśmy luzaccy i fajni, wy – nie, więc nawet jeśli przyjdziecie na Czerską, będziecie obciachowi – to główna jego „myśl".
Bez empatii
Znalazł się u niego jeden zabłąkany argument: katolików jest w Polsce 90 procent. Toteż nie może być mowy o ich krzywdzie.
Przede wszystkim świat zna wiele przykładów krzywdzenia większości przez zdeterminowaną mniejszość, na tym polega choćby terroryzm. Weźmy zresztą przykład z życia codziennego: sala pełna ludzi, którzy chcą posłuchać koncertu, i jeden prostak, który chce im to zakłócić. Wygra do pewnego momentu, choć będzie sam.
Ale jest też pytanie, czy ludzi chodzących na procesje jest na pewno w Polsce większość. Nominalnych katolików – może, ale praktykujących? Ci konkretni ludzie, zderzeni z potężną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta