Nie ma jasności z godzinami bez zajęcia
Wykładnia urzędów rozszerzająca pojęcie dnia wolnego od zadań skutecznie demontuje przepisy o czasie pracy. Są jednak sposoby, aby zniwelować skutki tej definicji
W dyskusji nad prawem pracy często pojawia się spór o definicję pojęcia dnia wolnego od pracy. Ma on stosunkowo krótką historię. Zaistniał za sprawą zamieszczenia w kodeksie pracy definicji tzw. doby pracowniczej (art. 128 § 2 pkt 2).
To właśnie ona bezpośrednio wpłynęła na wypracowanie (początkowo przez Ministerstwo Pracy oraz Państwową Inspekcję Pracy) nowej definicji dnia wolnego – rozumianego jako 24 godziny wolne od pracy liczone od zamknięcia doby pracowniczej.
Rozszerzone pojęcie
U zatrudnionych w wielozmianowej organizacji pracy we wszystkie dni tygodnia, nie wyłączając niedziel i świąt, przy zachowaniu rotacji pracowników na zmianach, obniża to wymiar czasu pracy o co najmniej kilkanaście procent.
Zachowanie tego obliczonego zgodnie z art. 130 k.p. jest wprawdzie możliwe, ale gdy będziemy planować zatrudnionym pracę na jednej zmianie przez cały okres rozliczeniowy. Uwzględniając jednak warunki społeczne i troskę o zdrowie pracowników, odejście od rotacji w okresie rozliczeniowym jest rozwiązaniem czysto teoretycznym.
Wśród koronnych argumentów przemawiających za nowym, szerszym rozumieniem pojęcia dnia wolnego od pracy powołuje się nowy stan prawny od 1 stycznia 2004 r. Odtąd kodeks pracy ma definicję tzw. doby pracowniczej, zgodnie z którą są to kolejne 24 godziny liczone od rozpoczęcia pracy zgodnie z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta