Kocham beaujolais
Tomasz Prange-Barczyński, znawca win
Jabol był?
Prawdopodobnie coś zbliżonego do jabola, ale nie pamiętam...
Po jabolach często traci się pamięć.
Nie pamiętam, żebym pił. Koledzy nie pili jaboli. Chodziłem do szkoły na plac Bankowy...
...nieprawda, wtedy Dzierżyńskiego.
Rzeczywiście, chodziłem na pl. Dzierżyńskiego – choć w Warszawie zawsze mówiło się „plac Bankowy" – a lekcje w piątek zawsze kończyłem o 12.45. To były lata 80. i alkohol sprzedawano po 13.00. Mieliśmy więc kwadrans na przejście do winiarni Marywil, gdzie w najgorszej sytuacji piło się wermut, a w najlepszej tokaj. I to było coś: kieliszek tokaju w piątek, na rozpoczęcie weekendu...
Tak czy owak dość nietypowe jak na Polaka.
Mama, studiując, miała „ślad bałkański", a w zasadzie bułgarski...
„Trop bułgarski".
O właśnie, trop bułgarski, bo jej najbliższą przyjaciółką była Bułgarka. Może z tego powodu u nas zawsze wino było na stole. To nie były burgundy, raczej bułgarskie i węgierskie – takie, jakie były dostępne, ale i moje pierwsze eksperymenty alkoholowe były związane z winem.
Od picia wina do uczynienia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta