Demokracja w zamrażarce
Donald Tusk nie klęka ani przed księdzem, ani prawicą. Ale gdy swe żądania zaczyna stawiać postępowy salon, robi się miękki jak wosk – pisze publicysta
Jesteśmy partią władzy, wygraliśmy już sześć wyborów z rzędu", „PO to już firma" oraz „Platforma jest jednym z gwarantów normalności w naszym kraju" – tak mówił Grzegorz Schetyna, pierwszy wiceprzewodniczący PO, w niedawnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej". Te buńczuczne słowa mają pokrycie w rzeczywistości. Partia Donalda Tuska zajmuje dominującą pozycję na polskiej scenie politycznej.
Obóz ludzi rozumu
Po siedmiu latach sprawowania przez PO władzy w Polsce zaczyna powoli tworzyć się model demokracji bezalternatywnej, w którym im dłużej partia rządzi, tym mniej jest szans, by nastąpiła jakaś zmiana. To model, jaki istniał w Meksyku, gdzie przez długie dekady rządziła – mimo formalnej demokracji – Parta Instytucjonalno-Rewolucyjna (PRI). Aparat władzy Tuska też jest na razie tak sprawny, że pozwala mu myśleć o sprawowaniu władzy przez ponad dekadę.
Platforma wciela w życie wizje, które chodziły po głowach już liderom Unii Demokratycznej, a potem Unii Wolności w latach 90. Z ówczesnych wypowiedzi Bronisława Geremka czy Tadeusza Mazowieckiego przebijała myśl, że unici są predestynowani do tego, by stale pozostawać u władzy – z ewentualnymi zmianami koalicjanta – jako gwaranci ładu okrągłostołowego i wejścia Polski do Europy. Potem tę rolę przejął Aleksander Kwaśniewski, a wraz z nim takie ambicje zaczęło przejawiać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta