OFE to nie sedno problemu
Najpewniej funduszom nie zagrażałby demontaż i nikomu nie przyszłoby do głowy, by podnosić ten temat, gdyby nie splot czynników, jakie od kilku lat kształtują sytuację polskich finansów publicznych.
Czynnik pierwszy to kondycja całej gospodarki europejskiej, która piąty rok z rzędu oscyluje między recesjami i słabym wzrostem gospodarczym. W najgorszym, 2009 roku skurczyła się realnie o 4,5 proc., w latach 2010–2011 rosła w średnim tempie nieprzekraczającym 2 proc., a lata 2012–2013 ponownie zamiast wzrostu przyniosły spadek europejskiego PKB.
Z tej gospodarczej mizerii całej Europy wynika czynnik drugi, który bezpośrednio odnosi się do gospodarki polskiej – w niekorzystnym otoczeniu zewnętrznym nie mamy szans na gospodarcze przyspieszenie, utrzymujemy wprawdzie dodatnie wskaźniki wzrostu gospodarczego, ale nie sięgają one naszych potencjalnych możliwości. Ze wzrostem poniżej 2 proc. – tak słabego wyniku udało się uniknąć tylko w latach 2010–2011 – wyglądamy nieźle na tle krajów południowoeuropejskich czy nawet najbliższych sąsiadów z Europy Środkowowschodniej, ale trudno czerpać z tego poczucie prawdziwego sukcesu.
Kłopot z dochodami
Rachityczny i chwiejny wzrost gospodarczy prowadzi ku trzeciemu czynnikowi, jakim są obniżone dochody budżetowe państwa. W bieżącym roku rysują się one nie tylko jako niższe od przyjętych w ustawie budżetowej, lecz w niektórych przypadkach niesięgające nawet poziomu z lat poprzednich. Niedostatek dochodów zmusza do zaciągania długów i w rezultacie podnosi skumulowany dług publiczny – w 2010 roku państwowy dług...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta