Ambitny piknik melomanów
Kto myśli, że klasyka jest dla elity, niech jedzie na BBC Proms, tu tysiące ludzi słuchają dzieł Lutosławskiego.
Korespondencja z Londynu
Kiedy Brytyjczycy mówią, że wszystko, co ich, to najlepsze, mają z pewnością rację w przypadku londyńskich Promsów. To najstarszy na świecie festiwal muzyczny, w tym roku stuknęło mu 119 lat. I jedyny taki: skrzyżowanie koncertu z wyrafinowaną, często niełatwą muzyką i wakacyjnego pikniku.
– Od początku grano tu najlepsze rzeczy dla możliwie największej publiczności, ale teraz Henry Wood, który w 1895 roku stworzył Promsy, byłby dumny – mówi dyrektor festiwalu Robert Wright. – Mamy zasięg globalny: 8 tysięcy ludzi na sali, transmisje radiowe w BBC, przekazy na telebimy do Hyde Parku, a potem koncerty można ściągać z Internetu.
Luz i skupienie
„Proms" znaczy tyle co: promenadowe. I zawsze były to koncerty pozbawione sztywnej atmosfery, choć organizowane w sali. Początkowo muzyki słuchano, jedząc i popijając, widzów proszono tylko, by podczas występów wokalnych nie palili...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta