Film może być prowokacją
Agnieszka Holland | O zagubionym kinie europejskim i swoich planach twórczych reżyserka opowiada Barbarze Hollender.
Rz: Od 1 stycznia jest pani przewodniczącą zarządu Europejskiej Akademii Filmowej. Co zadecydowało, że pani tę funkcję przyjęła?
Agnieszka Holland: Akademia jest strukturą świetnie działającą, ale jednak minimalistyczną i trochę skostniałą, więc pomyślałam, że może moje globalne doświadczenie okaże się tam przydatne. Że takiej dziwnej osobie jak ja, kobiecie urodzonej w Polsce, która żyje w wielu miejscach świata i konfrontuje się z różnymi sposobami patrzenia na życie i sztukę – uda się wpuścić do Akademii zastrzyk świeżej energii. Że będę mogła coś zrobić dla europejskiego kina, które przecież jest moją ojczyzną.
Co jest dziś największym problemem Akademii?
To samo, co innych organizacji i związków twórczych: ogromna wyrwa pokoleniowa. Gros członków stanowią ludzie mojej generacji i starsi, jest też trochę producentów średniego pokolenia, którzy załatwiają tu swoje interesy – bardzo zresztą szlachetne. Ale trzeba spróbować dotrzeć do młodszych twórców i zmienić sposób patrzenia na dzisiejsze kino.
Jak pani ocenia stan europejskiej sztuki filmowej?
Wbrew temu, co słyszę od krytyków, mam poczucie, że kryzys naszego kina pogłębia się. Kiedyś było ono ważnym przekaźnikiem emocji, wartości, wiedzy. Dziś jest utrzymankiem Unii, bo wciąż są...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta