Brazylia zostanie w kobiecych rękach
Śmierć rywala Dilmy Rousseff przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi otworzyła drogę dla jej konkurentki Mariny Silvy.
Brazylia uchodzi za kraj, w którym macho czują się nadal dobrze, mimo że w powodzi telenowel pozytywnym bohaterem jest już kobieta, nierzadko z tragiczną przeszłością, za którą odpowiedzialny jest męski szowinizm.
Jednak od czterech lat na czele państwa stoi kobieta, 66-letnia Dilma Rousseff. To już Brazylijczycy zaakceptowali. Pani prezydent stara się właśnie o powtórną elekcję i w wyborach 5 października nie miałaby właściwie żadnych z tym problemów, gdyby nie śmierć w katastrofie samolotowej jej politycznego przeciwnika, szefa socjalistów Eduarda Camposa.
Zginął w sierpniu, wraz z kilkoma swoimi współpracownikami, w trakcie kampanii wyborczej.
W takiej chwili, na kilka tygodni przed głosowaniem, rywalką Dilmy Rousseff stała się nagle 56-letnia Marina Silva, która zajęła miejsce Camposa.
– Jej energia, przeszłość i wsparcie w sporej części elity gospodarczej oraz klasy średniej czynią z niej niebezpieczną rywalkę dla Dilmy – tłumaczy „Rz" Sergio Leo, politolog związany z dziennikiem „Valor Economico".
Dilma Rousseff jest spadkobierczynią prezydenta Luiza Inacia Luli da Silvy, byłego działacza związkowego, któremu Brazylia zawdzięcza okres niezwykłej prosperity w ubiegłej dekadzie. To już wprawdzie przeszłość, kraj ma dzisiaj problemy związane bynajmniej nie z upokarzającą klęską na mundialu, ale następczyni ukochanego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta