Bliżej nieba
Goście w klasztorze w Tyńcu nie są zawadą. I choć czasem myślą, że po kilku dniach pobytu poznali życie benedyktynów, to nie wiedzą zbyt wiele.
Klasztor w Tyńcu jest najstarszy w Polsce. Można w nim zamieszkać i przez kilka dni żyć jak benedyktyni. Spróbowałem i ja.
Jest 5.30 i budzik z Ikei dzwoni jak najęty. Za czarnym oknem nie widać białej skały z wapienia i malowniczego zakola Wisły, więc wyrwany ze snu człowiek nie wie, gdzie jest. To opatówka, najstarsze skrzydło klasztornego kompleksu, dzisiaj przeznaczone dla gości, ale kiedyś dla mnichów. Oni też wstają o tej porze, bo niebawem w kościele zaczyna się jutrznia – pierwsze ze spotkań oficjum, szeregu modlitw w ciągu dnia – lecz ich budzi dzwonek jak w szkole. Mieszkają w celach, dla mnie jest pokój. Zresztą numer 13, więc pytam o pecha, ale brat Grzegorz, prefekt gości, śmieje się, że tutaj – w chrześcijańskim klasztorze – nic mi nie grozi.
Hasło benedyktynów to „Ordo et pax", czyli „ład i pokój". I rzeczywiście: w pokoju panuje ład, bo trudno o bałagan, gdy ma się do dyspozycji łóżko, szafę, stół, krzesło oraz obowiązkowy krzyż (wspólna łazienka jest na korytarzu). Nie ma telewizora i radia, zamiast tego – brewiarz. Komputer i telefon też zostały w domu i nawet nie wiedziałem, że II linia metra w Warszawie wreszcie ruszyła – o czym życzliwie donosi jeden z braci.
Na razie się modlimy. Od razu po jutrzni jest msza święta odprawiana przez siedmiu ojców. W ręku ciąży antyfonarz, księga z hymnami, z których wciąż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta