Wszystkie barwy buntu
Zawsze wkurzałem się do czerwoności, słysząc Lecha Wałęsę opowiadającego światu, jak to obalił światowy komunizm. „Tak jest, samodzielnie..." – dopowiadałem ironicznie w myślach, dyskutując zawzięcie z samym sobą, czy i jakie mam prawo uderzać w legendę.
Tak naprawdę najdalszy przecież byłem od tego, żeby kwestionować rolę Wałęsy w czasach „Solidarności" i później, podważać mit i zasługi człowieka honorowanego przez cały świat. Ale jednocześnie czułem podwójny dyskomfort, bo... gdybyż to był tylko brak skromności lidera! Ważniejsze było, że przypisujący sobie prometejskie cechy Lechu przede wszystkim – czego do dziś pewnie nie jest świadom! – pomniejszał zasługi i obrażał pamięć dziesiątek tysięcy ludzi wszystkich pokoleń opozycji antykomunistycznej, bez których jego, Wałęsy, przywództwo nigdy by się nie zakończyło sukcesem.
„Pal sześć Wałęsę – powiadali po cichu dawni koledzy z opozycji, a później dziedzice sukcesu „Solidarności". – Wiesz, jaki jest. Szkoda gadać, ale przecież w niczyim interesie nie jest wywracanie jego pomnika. Jest i pozostanie symbolem polskiego sukcesu. Udanej walki. Wartością uniwersalną, a nawet... świętością". Kuliłem uszy. Myślałem sobie: mają rację. Ale, z drugiej strony, czemu mamy zapomnieć o zasługach tych, którzy byli przed Wałęsą? Braci Czumów, Niesiołowskiego, Mazowieckiego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta