Hitler, zawiedziona miłość Witkacego
Stanisław Ignacy Witkiewicz nie miał złudzeń wobec komunizmu. Początkowo jednak dał się zwieść przywódcy nazistów. Uwierzył, że stworzy on ustrój naprawdę demokratyczny.
Gdyby Stanisławowi Ignacemu Witkiewiczowi przyszło dożyć bardzo sędziwego wieku, przypuszczalnie zadumałby się nad uwagami, które Leopold Tyrmand skreślił w opublikowanych w roku 1970 „Zapiskach dyletanta".
Zdaniem pochodzącego z Polski pisarza w epoce Lenina rewolucje stawiające sobie za cel wyzwolenie ludu z ucisku klas panujących opierały się na rygoryzmie moralnym, natomiast rozwiązłość obyczajowa czy eksperymenty z odmiennymi stanami świadomości były udziałem bohemy artystycznej stroniącej od zaangażowania politycznego. Dlatego Tyrmand był zaskoczony charakterem rewolty młodzieżowej na Zachodzie w latach 60. – nie mógł pojąć, w jaki sposób afirmowana przez hipisów tak zwana wolna miłość przyczyni się do likwidacji nędzy.
Witkacy jednak sędziwego wieku nie dożył, więc nie dostał szansy na to, aby odnieść się do palenia trawki jako demonstracji politycznej kontestującej nieludzkie oblicze kapitalizmu czy amerykańską interwencję zbrojną w Wietnamie. Wiadomo tylko, co myślał o starych lewicowych projektach, takich jak komunizm. Z tego powodu w okresie stalinizmu nie miał prawa istnieć w świadomości Polaków – zresztą stosunek, jaki miał do bolszewików, najbardziej sugestywnie oddają okoliczności jego śmierci. 18 września 1939 roku w Jeziorach na Polesiu, na wieść o tym, że Sowieci wkroczyli do Polski, przeciął sobie tętnicę szyjną.
Ale historia PRL to także dzieje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta